środa, 30 września 2015

2. Whisky, herbata i ona

Druga część Serii Zmysłowej, krótsza, bo nie umiem pisać o Remusie i Megan takich rozwiązłych. Cóż. XD
Ah, i uwaga. Bo to ocieka wręcz słodkością.
Tam jest taki opisik pocałunku dość, dość i nie wiem, czy wam to przeszkadza, czy nie... Ja sama to tam mam na takie coś wylane, ale może ktoś nie lubi takich opisów. Nie wiem.
Piszcie, co sądzicie :*
Ps. Do Al i L. Wy to znacie już, ale tam jest taki mały dodany przeze mnie teraz fragmencik, bo... Za krótkie było to opowiadanie. Więc dodałam. ;)

_________________________________________________________________________________

Typ: seria opowiadań - Seria Zmysłowa
Gatunek: Fantasy
Fandom: --
Bohaterowie: 
Remus Lupin (niby Potter, ale nie), Megan Night, Ethan Wate, Alex Midnight 
Zastrzeżenia: Dla na prawdę młodszych i nieprzyzwyczajonych - opis pocałunku
Informacje dodatkowe: W ' ' pisane są myśli, lub rozmowy telepatyczne, Megan jest wieloma rasami, min. lykanem, asasynem i czarodziejem
_________________________________________________________________________________

       Rozkoszowałem się smakiem whisky, który pozostał w moich ustach po wczorajszym wieczorze. Uznałem, że taka okazja, jak nowo powstały związek Ethana i Alex (czyli Elex jak powiedziała Megan) nie może obyć się bez uczczenia. Kupiliśmy więc Jacka Daniells'a i spędziliśmy cały wczorajszy wieczór na rozmowie, i wysoce kulturalnym popijaniu tegoż trunku. Oczywiście tylko ja i Eth. Męski wieczór. Cóż, czasem tak wychodziło. Nie miałem nic przeciwko, przecież ani Ethan, ani ja nie mieliśmy żon! Uwielbiałem Megan, kochałem jej wygląd, charakter, smak, zapach... Była idealna, tak. Ale to nie oznaczało, że mamy że sobą spędzać całe dnie, codziennie. Chociaż pewnie gdyby tak było i tak byłbym wniebowzięty. Bo jak można nie cieszyć się, będąc przez cały czas z tak idealną istotką?
       Tak właśnie rozmyślałem leżąc na łóżku, przykryty kołdrą do połowy, bez koszulki i z potarganymi włosami. Ethan mówi, że kiedy się budzę wyglądam słodko, ale ja tak nie myślę. Facet powinien wyglądać męsko, a nie słodko. A ja byłem wybitnie dziewczęcy. Ale najważniejsze, że Megan to nie przeszkadzało, więc niezbyt się tym martwiłem.
       Światło wpadało do pokoju przez małą szparę między roletą, a oknem. Byłem zły, że nie zasłoniłem jej do końca. Mój wilk nienawidzi słońca nad ranem. Czułem jego złość, wściekłość na ten głupi promyk i wtedy nagle grzbiety książek stojących na półce stały się dla mnie wybitnie interesujące.
       ' Uspokój się idioto, uspokój się' pomyślałem zły sam na siebie. Przecież nie mogę się wkurzać na słońce. Chyba nie jestem jeszcze chory psychicznie. Chyba.
       W końcu wstałem z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Różana. Idealna. Dosypałem dużo cukru. Uwielbiam słodką herbatę. Uwielbiam wszystko co słodkie. Megan jest słodka. Taka aluzja. Piłem gorącą herbatę, ale nie poparzyłem się, jak zwykły człowiek. Cóż, nie jestem człowiekiem. Siedząc na sofie, rozglądałem się po salonie. Okno było otwarte, a na zewnątrz padał deszcz. Zabawne, jak pogoda może się szybko zmienić. Zawiał wiatr i z półki stojącej obok telewizora spadło zdjęcie, ale na szczęście się nie zbiło. Wstałem aby je podnieść i zobaczyłem co ono przedstawia. Był na nim Ethan, ja i Syriusz. Syriusz. Jego wspomnienie nadal było żywe i bolało. Bo z tymi dwoma małymi bohaterami był jeszcze jeden. Tak samo mężny, odważny i niepokonany. Zawsze z czarnymi, długimi włosami, zawsze z pociętymi nadgarstkami. Gdy jego mama umarła, ojciec oddał go do domu dziecka, nigdy go nie lubił. Jeśli tak można powiedzieć o relacjach jego i jego ojca. On go nienawidził. Ze wzajemnością. Znęcali się nad nim tam, w domu dziecka. Potem wyjechał z rodziną zastępczą do Francji i tak się zakończyła naszą przyjaźń. Nadal pamiętam jego pocięte nadgarstki, uśmiech i smutne oczy. Miał tylko dwanaście lat. Był dzieckiem, a przeżył takie rzeczy. To nie jest fair. Dotknąłem jego twarzy na zdjęciu i uśmiechnąłem się smutno. A potem, odkładając zdjęcie zobaczyłem inne, ze mną i rodzicami. Jeszcze dwa lata temu...
- Skończ! - Krzyknąłem, łapiąc się za głowę.
Wspomnienia przelatywały przez moją głowę jak kadry filmu, kiedy usiadłem z powrotem na sofę. Kiedyś spadłem z drzewa, a Syriusz stał nade mną, śmiejąc się wesoło. Kiedy Ethan prawie ześlizgnął się z dachu garażu, na który zawsze chodziliśmy, Syriusz go złapał. Święta z rodzicami, wyjazd w góry...
Słowem, dobrze, że zadzwonił telefon, bo zapadłym się we wspomnienia.
- Halo? - Zapytałem.
- Cześć Remmy! - Usłyszałem jej głos.
- Megan! Co u ciebie? Jak się czujesz? Wszystko jest dobrze? - Zalałem ją lawiną pytań.
- Kurcze, Remus... Wszystko jest w porządku. Tylko się nudzę. Ethan jest u Alex, a ja siedzę tutaj sama... Mogę przyjść? - zakończyła smutno.
- Pytasz się? Zawsze możesz przychodzić!
- No to daj mi czterdzieści minut.
I w taki sposób zostało mi czterdzieści minut na sprzątanie. Teraz przynajmniej nie czułem whiskey tylko herbatę.
***
       Właśnie zmywałem blat w kuchni, oczywiście nie mając na sobie koszulki. Jakoś dziwnym trafem w ogóle od rana jej nie ubierałem. Wtedy w holu stanęła moja ukochana.
- Hejka! - Powiedziała. Miała na sobie śliczną, czarną spódniczkę przed kolana, kremową koszulę z kołnierzykiem, ciemno zieloną kurtkę, brązowy kapelusz i buty na koturnie. Jak zwykle wyglądała idealnie.
- Świetnie wyglądasz - uśmiechnęła się, ukazując rządek białych, prostych zębów, z dwoma wyróżniającymi się kłami.
- Dziękuję - parsknąłem śmiechem - Ty jak zwykle...
- Ślicznie - przerwała mi, udając mój głos.
- Nie! - Krzyknąłem triumfalnie - idealnie, pięknie, nieziemsko, zniewalająco...
- Okay, wygrałeś.
Zamknąłem ją w niedźwiedzim uścisku
Położyłem jedną rękę na jej talii, a drugą wsunąłem w jej włosy.
- Kocham cię - powiedziałem całując czubek jej głowy jak małemu dziecku.
Kiedy zostawiłem ją w spokoju, uśmiechnęła się szeroko.
- Kawy chcę, Remmy! - Powiedziała, głosem dziecka, któremu ja... Nie potrafiłem się oprzeć.
Usiadła na sofie, a ja zrobiłem jej kawy, tak jak prosiła. Potem usiadłem obok niej. Patrzyłem na nią, kiedy piła.
- Możesz nie pożerać mnie wzrokiem? - Zapytała niewinnie, nie wiedząc, że ma "wąsy" od kawy. Wyciągnąłem chusteczkę z kieszeni (zawsze takową nosiłem) i wytarłem ją.
- Przepraszam - szepnąłem cichutko do jej ucha, tak jakby ktoś mógł nas usłyszeć.
Musnąłem jej wargi swoimi i poczułem jak jej policzki robią się ciepłe. Śmieszne, ale lubiłem to. Uklęknąłem na kolanach blisko niej i próbowałam dostać się do środka jej ust. Nie chciała mi na to pozwolić, więc odsunąłem się i pocałowałem jej szyję. Potem wróciłem do ust i tym razem łaskawe mnie wpuściła. Błądziłem w nich podekscytowany, chociaż znałem je praktycznie na pamięć. Jej smak był idealny. Rozlał się w moich ustach, co było niesamowite.
       Kiedy przytuliłem ją do siebie z powrotem, miała czerwone policzki i nasadę nosa. Jak zawsze, kiedy posuwałem się aż tak daleko z całowaniem jej. Kochałem ją do szaleństwa.
- Remus... - zaczęła. - Wiesz, obiecałam ci, że nie będę się pakować w kłopoty i nie będę brać na siebie trudnych misji...
Spojrzałem na nią poważnie, a ona odwróciła wzrok.
- Kontynuuj... - powiedziałem powoli.
- Wczoraj poszłam sobie do siedziby Zakonu, bo dawno nie miałam nic do roboty. I dali mi do wyboru kilka misji i wzięłam taką jedną, i... - wstała i podwinęła sobie koszulkę.
Na jej brzuchu, była rana... Na szczęście dobrze zabandażowana.
- No, a poza tym, mam kilka siniaków - mruknęła, nadal na mnie nie patrząc.
Nadal siedząc, przytuliłem ją do siebie.
- Dlaczego mówisz mi teraz? Mogłaś powiedzieć wczoraj - powiedziałem, oskarżycielskim tonem.
Megan położyła dłonie na moim karku.
- Martwiłbyś się.
Nastała chwila ciszy.
- Nie rozumiem, dlaczego w ogóle tak się o mnie martwisz - stwierdziła, wyplątując się z moich ramion.
- Jesteś moim małym wilczkiem, a ja nie pozwolę, żeby coś stało się mojemu małemu wilczkowi, tak? - Spojrzałem na nią wymownie.
Westchnęła teatralnie.
- Tak - powiedziała, opadając na kanapę. - Ale jestem wyszkolona! Poza tym te milion ras, które mam w sobie...
Uciszyłem ją ruchem ręki.
- Nie obchodzi mnie to.
- Ale...
- Nie.
Wypuściła powoli powietrze z płuc i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Nienawidzę cię - mruknęła.
- Też cię kocham - powiedziałem, przyciągając ją do siebie.
- Jak możesz tak po prostu... Jesteś okropny! - Powiedziała, uderzając mnie w ramie. - Bo ja tu chcę być obrażona, a ty przychodzisz i mnie przytulasz i... No, nienawidzę, cię.
Parsknąłem śmiechem. Megan skuliła się w moich ramionach i syknęła cicho.
- Co się stało? - Zapytałem, odsuwając się nieznacznie.
- Nic...
- Powiedz - złapałem ją za podbródek i uniosłem jej głowę.
- Boli mnie to na brzuchu. To nic.
Przewróciłem oczami.
- Bo gdybyś mnie słuchała... - Zacząłem.
- To nie byłoby akcji i pościgów w moim życiu! - Wyrzuciła ręce do góry. - A tak są, tylko z drobnymi konsekwencjami.
- Nie mów tak, błagam...
- Ale tak jest. Normalne życie jest nudne i nie zakażesz mi stuprocentowego bycia tym wszystkim, czym jestem. O - przytuliła się do mnie ponownie.
Jak miałem się z nią kłócić?! Przecież to było awykonalne.
       Wsunąłem dłoń pod jej kolana, kładąc sobie jej rękę na plecy i podniosłem ją delikatnie.
- Coo ty robisz?
- Niosę cię do sypialni - wzruszyłem ramionami.
       Położyłem Megan na moim łóżku, a sam włączyłem muzykę i uchyliłem okno. Znów była ładna pogoda. Co się działo z tym światem?! Z westchnieniem rzuciłem się na miejsce obok mojej dziewczyny.
- Ile wypiliście? - Zapytała. - Wczoraj się spotkaliście...
- Niedużo - powiedziałem wymijająco i zmusiłem ją, by położyła głowę na mojej klatce piersiowej.
'Nikomu jej nie oddam. Nigdy' pomyślałem. Rzeczywiście, gdybym miał pozwolić jej odejść... Umarłbym.
Jej smak zniwelował smak whiskey i czułem już tylko moją ukochaną.
***
       - Idiota - stwierdził Ethan, patrząc na mnie z ukosa, kiedy siedzieliśmy na dworcu. Czułem słodki smak czekolady, bo jadłem batonika. Uśmiechnąłem się. Ludzie przechodzili obok nas, jedni zapracowani, z telefonem przy uchu, inni powolni, znudzeni, jeszcze inni biegli gdzieś. Czyli nasza kolej znowu zawiodła.
- Tak, wiem... - Powiedziałem. - Pamiętasz może Syriusza?
Ethan spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili to zdziwienie zamieniło się w smutek.
- T-Tak, pamiętam go - powedział bardzo powoli. - A co?
- Nic, ostatnio oglądałem nasze zdjęcia, kiedy byliśmy mali i... Jakoś tak...
- On był... Świetny.
- Tak. Miał ciężko.
- Szkoda.
- Mogło być lepiej.
- Nie wyszło.
Czy naprawdę rozmawialiśmy frazesami przez zwykłe wspomnienie przyjaciela? Przykre. Ale to pokazuje, jak ważny dla nas był i jak bardzo do teraz za nim tęsknimy.
- Pamiętasz, jak poszliśmy razem do Moonrine, zaraz po otwarciu? Wydaliśmy wtedy masę kasy... - Powedział Eth rozmarzony.
- No! Albo, kiedy śmialiśmy się z tamtej modelki, jak się przewróciła...
       Rozejrzałem się po peronie. Kilka metrów od nas stał jakiś chłopak i jawnie się na nas gapił. Ethan też to zauważył i jego wyraz twarzy zrobił się zacięty. Chłopak miał długie, czarne włosy, granatowe oczy. Był wysoki, miał mocne rysy twarzy. Ubrany był na czarno, z szarą marynarką. Patrzył na nas zdzwiony. Poznałem go.
- Czekaj... - Powedziałem ostrożnie.
- Nie... - Powiedział, albo raczej zapytał Ethan.
Wstałem i podszedłem do domniemanego nieznajomego.
- R-remus? - Zapytał niedowierzając.
- To ty... Tak długo... SYRIUSZ! - Krzyknąłem i przytuliłem go. On oddał uścisk, a po chwili dobiegł do nas Ethan.
- Co wy tu robicie? - Zapytał Syriusz, wtulony we mnie.
- Mieszkamy - powiedziałem.
- Na dworcu?
- Nie, idioto, w tym mieście - Ethan uderzył go w plecy.
I staliśmy tak przez chwilę, jak teletubisie.
***
       Ten smak coli i chipsów jedzonych razem z przyjaciółmi... Najlepszy. Siedzieliśmy na ławce w parku, tej samej na której Ethan czekał na mnie dwa tygodnie temu. Rozmawialiśmy przez około pięć godzin. A może więcej? Nie wiem. Wiem, że przez ten czas odrobiliśmy całe pięć lat. Śmiałem się właśnie z żartu Syriusza, kiedy ktoś złapał mnie za ramiona od tyłu.
- Hejka - usłyszałem szept Megan, tuż przy swoim uchu.
Przeszła naokoło mnie i usiadła mi na kolanach.
- Witaj Ethanie Lawsonie Wate - powiedziała, zwracając się do Etha.
- Siemczix - uśmiechnął się, dobrze wiedząc, że Megan zaraz powie...
- Niewychowany idiotyczny kosmita.
- Yhym...
- I witam ciebie, nieznajomy. Nazywam się Megan Night - spojrzała na Syriusza.
- Eee... Syriusz Orion Black - uśmiechnął się i pokiwał jej.
Pocałowałem ją mocno, a ona uśmiechnęła się, oddając mi ten pocałunek.
- Remus, trochę się zmieniłeś - Syriusz był rozbawiony.
- Nie, po prostu znalazł sobie laskę, której nie obchodzi jego mały futerkowy problem - Ethan spojrzał na nas. Megan oparła się o moje obojczyki, a ja schowałem głowę w jej włosy.
- Wow, Megan, ale ty wiesz... - Zaczął Syriusz.
- Jestem lykanem i czarodziejem, i czarownikiem, i... W ogóle - powiedziała zduszonym głosem, nawet na niego nie patrząc.
- Ah... Ja jestem świętym aniołkiem. Także ten - podrapał się z tyłu głowy
- Co ty w ogóle tutaj robisz? - Zapytałem, łapiąc ją za szyję i zmuszając, by na mnie spojrzała.
- Czekam na Alex i Lexy - powiedziała.
Zmarszczyłem brwi.
- Lexy? - Zainteresował się Ethan.
- Kuzynka Alex. Jest świetna.
       I w tym momencie przyszły Alex i owa Lexy. Miała szkarłatne oczy i długie, różowe włosy z granatowymi końcówkami. Była ładna... I wyglądała na miłą, więc nie miałem jakichś problemów.
Przywitaliśmy się (Ethan i Alex bardzo entuzjastycznie). Syriusz patrzył na Lexy o kilka sekund dłużej, niż to jest dopuszczalne społecznie.
       Może coś z tego wyniknie?
       Bardzo ją polubiłem. Okazało się, że Lexy zostaje u nas na stałe. Potem dziewczyny poszły do miasta, a my do sklepu. Kupiliśmy dużo chipsów, słodyczy i whisky. Następnego ranka, byliśmy nieźle wstawieni, a ja czułem smak chipsów, czekolady i alkoholu. Każdy z nas przeczuwał kaca i krzyki dziewczyn.
Ale ja wcale nie piłem dużo...


Lunaris

5 komentarzy:

  1. Witam, dopiero kilka dni temu znalazłam twojego bloga i muszę przyznać, że jestem oczarowana. Pomysł na historię Remusa i pozostałych Huncwotów wspaniały, ale mam pytanie, czy będziesz kontynuować wątek ucieczki Remusa, czy już tylko o tym, jak jest z Megan? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę to kontynuować, oczywiście ;) Jak najdzie mnie ochota na pisanie tragizmu, to skończę drugą część, która aktualnie jest w trakcie tworzenia, bo rozumiem, że masz na myśli Chorobę zwaną tragiczną miłością? W zasadzie jest to bez sensu, bo Choroba... jest po Serii Zmysłowej. A w zasadzie są to dwa odrębne opowiadania, które łączą się pod względem tego, że opowiadają historię właśnie Megan, Remusa i całej tej niebywałej paczki ;)
      Lunaris
      Ps. Dzięki za kom!! :*

      Usuń
    2. Uważam, że jak coś się czyta, to i powinno się zostawić komentarz. Nawet jeśli miałyby to być kulturalne, podkreślam kulturalne, słowa krytyki, bo brak jakiegokolwiek komentarza odbierany jest jako brak zainteresowania notkami, a to może zniechęcić każdego ;). I wydaje mi się, że myślimy o tym samym opowiadaniu ;) chociaż mi bardziej zależy na motywie przyjaźni Huncwotów, niż na związku Remusa z Megan (naczytałam się romansideł i chwilowo wymiękłam ;P). Nawet nie wiem, jak długo szukałam jakiegoś opowiadania (moje pomysły dawno się skończyły), które w większym stopniu, niż w jednym rozdziale, skupiałyby się na relacjach miedzy Huncami, a u ciebie to znalazłam :*

      Usuń
    3. Bardzo lubię takie podejście, bo sama je uskuteczniałam (jak czytałam blogi, bo teraz omijam je szerokim łukiem). Cieszę się, że zainteresowałaś się moimi pracami i - nie wiem, czy zauważyłaś - w zakładce rozdziały są rozdziały mojego opowadania, bo ten blog jest kontynuacją. Jeśli nie, to zapraszam do zapoznania się z tymi rozdziałami, bo znajdziesz tam to, czego szukasz - Huncwotów i ich perypetii :3 Rozdziałów 31, a kolejne będą... Jak przestanę unikać bloga. Bo jak na razie nie piszę. Potrzebuję kogoś, kto kopnął by mnie w dupę i powiedział, że mam się zmusić do pisania...
      :*
      Lunaris

      Usuń
    4. Wiem, czytałam wszystkie (no może prawie) rozdziały na twoim poprzednim blogu ;P i nie mogę się doczekać dalszej części historii Remusa. Czy sam podejmie decyzję, że wraca do Hogwartu, czy może Huncwoci coś wymyślą, żeby go do powrotu przekonać... Pisz nowe rozdziały najszybciej, jak możesz!!! :*

      Usuń